- Co? - wyplułam. Chłopak zmieszał się, odwrócił wzrok i przestąpił z nogi na nogę. - Nie możesz mówić poważnie.
Wypuściłam gorące powietrze z ust. To się nie dzieje naprawdę.
Niall rzucił mi błagalne spojrzenie, prosząc bym tego nie utrudniała.
On mówił poważnie.
- A-ale jakk? - jąkam się. Tysiące pytań nasuwały mi się na myśl. - Kiedy? Który miesiąc? Nie mogłeś bardziej uważać? - skończyłam prawie płaczliwym głosem.
- Możesz nie robić mi kazań? Mam już tego dosyć, chciałbym, żeby ktokolwiek powiedział wreszcie, że to nie moja wina! - krzyknął, zwracając na siebie uwagę kilku osób. Przygniótł ich ostrym spojrzeniem, przez co wrócili do wcześniejszych czynności.
Złapałam się za głowę i zacisnęłam powieki.
- Przepraszam. - powiedziałam wystarczająco głosno na wydechu. - Przepraszam, ja.. nie mogę w to uwierzyć.
- To tak jak ja. - Niall zacisnął szczękę i nie wiedząc co zrobić z dłońmi, wcisnął je głęboko w kieszenie spodni.
- Porozmawiajmy o tym spokojnie, dobrze? - odezwałam się i blondyn pokiwał zdecydowanie głową. - Chodź, usiądźmy gdzieś. - wskazałam ławkę za sobą.
- Możemy stąd wyjść, proszę? - jęknął, drżąc bardziej. Zmarszczyłam brwi.
- Jak to? Ze szkoły?
- Tak. - dokończył cicho, spuszczając wzrok. Przygryzłam dolną wargę, walcząc ze sobą w myślach. Po kilku krótkich chwilach pokiwałam głową ze zrozumieniem.
- Ale może.. Możemy wziąć Harry'ego? Jestem pewna, że też może pomóc i.. - przerwałam widząc zakłopotaną minę Niall'a - chyba, że nie chcesz, aby wiedział.
Chłopak westchnął, krzyżując ramiona na piersi.
- Nie, w porządku. I tak przecież wszyscy się dowiedzą. - odpowiedział sucho, niebezpiecznie nawiązując do tematu dziecka. Dziecka, które nosiła w brzuchu Angie.
Szybko wybrałam numer Styles'a i nie czekając, aż się przywita, zaczęłam drżącym głosem:
- Harry, jesteś w stanie teraz przyjść na dół do szafek? Wychodzimy ze szkoły, Ty, ja i Niall, wytłumaczę Ci wszystko na dole. - rozłączyłam się, zanim zdążył zaprotestować. Działałam bez sensu i moje myśli plątały się, ale nie potrafiłam nic z tym zrobić.
Cóż, może dlatego, że mój przyjaciel i przyjaciółka będą mieli dziecko.
To znaczy, tak mi się wydaje. Chyba nie zdecydują się na aborcję? Nerwowo stukałam obcasem o podłogę, czekając na Styles'a. Modliłam się w duchu, żeby przyszedł jak najszybciej i przerwał moje destrukcyjne myśli.
Niall stał na zewnątrz, czerpiąc świeżego powietrza. Coś sprawiało, że nie mógł przebywać w środku budynku szkoły.
- Car! - rzucił głośno Harry, gdy zbiegł ze schodów. Nawet o nic nie pytał, czekając spokojnie, aż sama zacznę. Rzuciłam mu w ręce kurtkę, którą wcześniej wyjęłam z jego szafki, bo miał w zwyczaju zostawiać ją otwartą.
- Niall? - nawiązał do przyjaciela, którego nie było w zasięgu jego wzroku.
- J-jest na zewnątrz. - odparłam zdenerwowana. Harry podniósł jedną brew.
- Coś się stało?
Pokiwałam lekko głową.
- Tak jakby?
Chłopak wypuścił głośno powietrze.
- Powiesz mi czy będziemy tu tak stać?
Wpatrywałam się w niego chwilę zawieszona. Szybciej pokiwałam głową.
- Powiem.
* Harry's pov *
Jak zaczarowany podążałem chodnikiem za dwójką przyjaciół, którzy rozmawiali o czymś cicho. Od momentu gdy Caroline przełamała się i powiedziała mi o wszystkim, nie odezwałem się ani słowem.
Nie wiedziałem co powiedzieć.
Niall. Przyjaciel od przedszkola. Wydawało się, jakby całe nasze życie przemknęło nam przed oczami. Dorosnęliśmy i za późno zdaliśmy sobie z tego sprawę. Jak on teraz widzi swoją przyszłość? Z tego co wiem, miał w planach wyjazd do colleg'u. Teraz może być to trochę trudniejsze, niż się spodziewał.
Nie chciałem nawet wiedzieć jak w tej całej sytuacji teraz czuje się on. Można było się domyśleć po tym, jak wyglądał. Coś dało mu porządny wycisk.
- Może usiądziemy w tej kawiarni? - zaproponowała cicho Caroline, gdy już mieliśmy minąć jej wejście.
- Dobry pomysł. - wymruczał Niall i otworzył przed nią drzwi. Marszcząc brwi, podążyłem za przyjacielem do środka. Ciepły klimat pomieszczenia dodał mi otuchy. Nie musieliśmy teraz marznąć z zimna, mogliśmy skupić się na rozmowie.
- Możesz opowiedzieć o tym od początku? - zapytała Car drżącym głosem, gdy usiedliśmy w miękkich fotelach. Po chwili kelnerka przyniosła nam zamówione duże kawy. Od razu sięgnąłem po kubek. Potrzebowałem mocnego kopa. W końcu nie odezwałem się ani słowem od długiego czasu, a nie tego Niall teraz potrzebował. Potrzebował słowa otuchy, pomocy.. Musiałem się wziąć w garść.
Chłopak mocno zacisnął powieki.
- To zaczęło się jakiś czas temu. Angie zachowywała się dziwnie.. - załamał mu się głos. - Nie wiedziałem, o co może chodzić. Jak się okazało, ona wtedy też nie wiedziała. Czuła się inaczej i.. tydzień temu. - wypuścił głośno powietrze. - Zrobiła test ciążowy. Powiedziała mi dopiero, gdy okazało się, że.. że będziemy mieć dziecko. - zrobił długą przerwę, walcząc z drżącymi wargami. - Nie wiedziałem co zrobić. Nie chciałem zostawiać jej w takiej sytuacji, ale..
Blondynka posłała mi smutne spojrzenie.
- Powiedziała rodzicom. Może tak trzeba było zrobić, przecież i tak dowiedzieliby się, a podobno zawsze lepiej jest mówić prawdę wcześniej.. - przełknął ślinę. - Ale wkurzyłem się. Oni mnie znienawidzili, zakazali spotykać się z Angie, można powiedzieć, że zamknęli ją w czterech ścianach. Chociaż… i tak pewnie nie odważyłbym się jej teraz spojrzeć w oczy. - szepnął.
- Czemu? - Caroline zmarszczyła brwi, zdawała się nie rozumieć.
- Nie planowałem czegoś takiego w moim wieku, Caroline! - odparł z histerią w głosie.
- Czegoś takiego, Niall? - odpowiedziała gniewnie. - Zdaje mi się, że zapomniałeś, że mówisz o dziecku.
- Nie wiem, czy chcę tego dziecka. - wymruczał zniesmaczony samym sobą.
- Co masz na myśli? Chyba nie chcesz, żeby Angie dokonała aborcji? - odezwałem się dosyć głośno. Oboje spojrzeli się na mnie zdziwieni, cóż wreszcie coś wtrąciłem. Niall otrząsnął się.
- Ja nawet nie wiem czy kocham Angie. Owszem, przywiązaliśmy się do siebie, ale jest jeszcze za wcześnie. Nigdy nie byłem w tak poważnym związku. Obawiam się, że nie jestem gotowy. - wyjęczał.
Zacisnąłem szczękę. Po chwili zdałem sobie sprawę, że mogłem znaleźć się w podobnej sytuacji. Ilość lasek, które zaliczyłem jest niezliczona. Każdemu może zdarzyć się wpadka. Miałem ogromne szczęście, że mnie coś takiego nie spotkało.
- Niall. - zaczęła cicho Caroline. Wzięła jego dłonie w swoje mniejsze i spojrzała mu prosto w oczy. - Nie możemy Ci pomóc akurat w tej sprawie. Sam musisz to poczuć. Jednak wiedz, że pomożemy Ci ze wszystkim innym. Jasne jest, że nie możesz zostawić Angie w tej sytuacji. Nawet gdybyś nie chciał już z nią być, musisz być dla niej oparciem. My także nim będziemy. Wiesz, że możesz poprosić nas o wszystko?
Blondyn pokiwał zdecydowanie głową i po raz pierwszy dzisiaj posłał jej wdzięczny uśmiech. Uśmiechnęliśmy się oboje w odpowiedzi i osobno zatopiliśmy we własnych myślach.
* Caroline's pov *
Zmęczona wydarzeniami dzisiejszego dnia, przywitałam się z panią Ellis w drzwiach jej domu. Jak zwykle gdzieś spóźniona, przywitała się jedynie szybkim całusem w policzek i pognała w stronę samochodu. Zanim odjechała, zdążyła jeszcze pomachać swojemu synkowi, który stał teraz uczepiony mojej nogi.
- Cześć, Eric. Jak tam było w przedszkolu, hm? - zapytałam, podnosząc go na rękach.
- Fajnie. - uśmiechnął się szeroko, ukazując swoje niepełne uzębienie. - Jestem głodny. - dodał, robiąc smutną minkę.
- Ale słyszałam, że już jadłeś obiad. - zmarszczyłam brwi. Po chwili jednak domyśliłam się, o co chodzi maluchowi. - Piekarnia? - pokiwał w odpowiedzi energicznie główką. Postawiłam go na ziemi, ubierając go. Sama uśmiechałam się od ucha do ucha. Zaczęłam lubić przechadzki tam, od kiedy zaczęłam się przyjaźnić z Harry'm. Gdy nie spędzałam z nim czasu, brakowało mi go, także taka nawet krótka wizyta poprawiała moje samopoczucie.
* Harry's pov *
Gdy usłyszałem dzwonek, od razu wybiegłem z zaplecza. Miałem nadzieję, że ujrzę Caroline, w końcu dzisiaj znów zajmowała się małym i może.. może mieliby ochotę zawitać? Źle się dzisiaj czułem. Nie mogłem przestać myśleć o Niall'u. Zachowywałem się jak baba, ale prawda była taka, że zwyczajnie bałem się. Co teraz zrobimy? Co ja bym zrobił w takiej sytuacji? To powinno przydarzyć się mnie, a nie jemu, w końcu to ja zaliczałem laski na każdej imprezie, nie martwiąc się o konsekwencje. Zdawałem sobie sprawę, że to nie moja wina, jednak nie mogłem poradzić nic na to, że dopadły mnie wyrzuty sumienia.
Dlatego potrzebowałem Car. Gdybym jej opowiedział o tym, co czuję, poradziłaby coś. Pocieszyła. Cokolwiek. Albo po prostu była. To by wystarczyło.
Niestety moim oczom ukazał się tylko przeciętny klient. Westchnąłem może trochę zbyt głośno, bo starszy pan podniósł na mnie wzrok i zmarszczył swoje krzaczaste brwi. Uśmiechnąłem się krzywo, chcąc choć odrobinę poprawić sytuację. Nie udało się, bo dziadek już chyba stwierdził, że jestem leniwym dupkiem, któremu nie chce się obsługiwać klientów i do końca jego pobytu w sklepie, nie zaszczycił mnie nawet spojrzeniem.
Gdy opuścił piekarnię, opadłem rozdrażniony na małe krzesło. Przetarłem dłońmi twarz. W tym samym momencie znowu rozbrzmiał dzwoneczek. Zmęczony podniosłem wolno wzrok.
I od razu uśmiechnąłem się szeroko.
- Harry! - wyszczerzyła się blondynka. Przyciągnąłem ją szybko do uścisku, co mogło ją trochę zaskoczyć. No tak, jej nogi uczepiony był Eric. Wytrzeszczył na nas oczy, zdziwiony. No tak. Gdy ostatnio nas widział, Caroline żywiła do mnie nienawiść, także mógł się w tym wszystkim pogubić. Zaśmiałem się na samą myśl o tym. Wydawało się jakby od tamtego czasu minęły wieki.
- Cześć Eric. - przykucnąłem, wystawiając dłoń. Po chwili malec przybił mi piątkę. Uśmiechnąłem się szerzej i podniosłem na nogi. - To co zwykle, proszę pana? - spytałem, żartując sobie. Roześmiał się uroczo i potrząsnął główką na 'tak'. Rutynowo sięgnąłem po bułki z najwyższej półki i już po chwili znalazłem się za ladą. Caroline zapłaciła, uśmiechając się ciepło. Gdy już miała się odwrócić, złapałem ją szybko za dłoń.
- Harry? - napotkała spojrzeniem moją nieciekawą minę. - Wszystko w porządku? - przeszła do mnie za ladę. Przełknąłem głośno ślinę. W myślach toczyłem walkę. Mam jej powiedzieć i wyjść na mięczaka? Czy dusić to w sobie i pozwolić, żeby mnie powoli niszczyło?
Ufam jej.
- Nie do końca. - powiedziałem cicho. - Chcę z Tobą porozmawiać.
Blondynka spuściła głowę, po czym przeniosła wzrok na chłopca, który niecierpliwie krzątał się koło wyjścia.
- O której kończysz?
Spojrzałem na zegarek wiszący na ścianie.
- Już tylko godzina.
- Muszę opiekować się Eric'iem do 22. - przygryzła wargę. - Może przyjdziesz? Mały zaśnie wcześniej, muszę tylko czekać na jego matkę, aż wróci. Możemy tam pogadać. Plus może pomożesz mi się zajmować Eric'iem? - uśmiechnęła się niewinnie. Pokiwałem zdecydowanie głową.
- Pewnie, dziękuję.
Caroline przytuliła się do mnie, dając mi na tą chwilę trochę otuchy. Pożegnała się całusem w policzek. Podała mi już tylko adres domu i wyszła, prowadząc przed sobą chłopca.
Nacisnąłem na dzwonek do drzwi. Po chwili czekania, witrynę otworzyła mi Caroline, trzymając małego jedną ręką i opierając go na biodrze. Ubrany był w śmieszny szlafroczek, który na kapturze miał królicze uszka. Miał mokre włoski, zapewne dziewczyna przed chwilą go myła.
- Harry? - odezwał się lekko zdziwiony, jednak widać było, że się ucieszył. Polubiliśmy się z chłopcem przez ten czas, gdy bywał w piekarni, mimo tego, że wtedy jego opiekunka nie była do mnie przyjaźnie nastawiona.
- No cześć, Eric. - wyszczerzyłem zęby w uśmiechu. Car postawiła małego na ziemi i pozwoliła mu biec z powrotem do telewizora, by dokończyć bajkę.
Wszedłem do środka i odwiesiłem kurtkę na wieszak. Zdjąłem po drodze buty, podążając za blondynką do kuchni.
- Na pewno mogę tu być? Nie sądzisz, że jego rodzice mogą mieć coś przeciwko? - podrapałem się po głowie.
- Mama. - poprawiła mnie Caroline, nastawiając wodę na herbatę - tradycyjnie nasz ulubiony napój - Taty nigdy nie znał. - kontrolnie spojrzała w kierunku salonu. Chłopczyk grzecznie siedział na dywanie przed ekranem. Potrząsnęła głową, wracając do tematu. - Nie, nie ma nic przeciwko. Kiedyś pytałam się jej, czy może odwiedzić mnie Louis.. - załamał jej się trochę głos, lecz znów postarała się opanować emocje - Zgodziła się bez wahania, choć go nie znała. Zaznaczyła tylko, że będzie płacić jedynie mi. - zachichotała lekko pod koniec, co mnie uspokoiło, bo bałem się, że znowu wpadnie w zły nastrój po tym, jak wspomniała o Loui'm.
Uśmiechnąłem się ciepło i wyjrzałem przez okno. Było już ciemno. Mieliśmy środek jesieni, trudno się temu dziwić.
- Harry? Harry, słuchasz mnie? - z przemyśleń wyrwał mnie głos dziewczyny. Zdezorientowany z powrotem stanąłem do niej przodem. - Pytałam się, czy wszystko jest okej.
Spuściłem wzrok na stopy i potarłem palcem żuchwę.
- Nie mogę przestać myśleć o Niall'u - wypaliłem. Oparłem ciężar ciała o parapet za mną.
Usłyszałem słaby odgłos kroków i po chwili stopy Caroline znalazły się przed moimi. Nadal nie podniosłem na nią wzroku. Miała na sobie różowe, jaskrawe skarpetki w neonowo-zielone paski. Uśmiechnąłem się smutno sam do siebie.
Poczułem jak drobne dłonie Car zaciskają się na materiale mojej koszulki tuż przy szyi. Odruchowo rozsunąłem ramiona. Dziewczyna wtuliła się w moją klatkę piersiową. Trzymała się mnie tak kurczowo, jakby bała się, że odejdę i zostawię ją w tym pogmatwanym świecie samą.
Przyciągnąłem ją jeszcze bliżej siebie, zaciągając się zapachem jej włosów.
Nie zrobiłbym tego. Zwyczajnie nie mógłbym.
Okeeej, no to.. jak się podoba? :)
Zdaję sobie sprawę, jak długo mnie nie było. Nie będę się tutaj żalić i tłumaczyć 'czemu', wiem, że mało to kogokolwiek obchodzi, więc tylko dodam, że za to przepraszam. Postaram się poprawić.
Od dłuższego czasu miałam napisane już pół rozdziału, ale nie chciałam go dodawać, bo byłby wtedy naprawdę krótki i bałam się, że nie sprostam waszym oczekiwaniom. Dzisiaj dopisałam resztę i wreszcie rozdział wydaje się być tej odpowiedniej długości.
Dajcie również znać, czy może wolelibyście, abym dodawała rozdziały, nawet gdy będą krótsze… Czasami nie będę wyrabiała się co tydzień i musielibyście wtedy czekać dłużej na całość. Chcecie abym to zmieniła, czy może zostać tak jak jest?
Miłego weekendu wszystkim życzę!
Kocham was i tęskniłam x
- Może usiądziemy w tej kawiarni? - zaproponowała cicho Caroline, gdy już mieliśmy minąć jej wejście.
- Dobry pomysł. - wymruczał Niall i otworzył przed nią drzwi. Marszcząc brwi, podążyłem za przyjacielem do środka. Ciepły klimat pomieszczenia dodał mi otuchy. Nie musieliśmy teraz marznąć z zimna, mogliśmy skupić się na rozmowie.
- Możesz opowiedzieć o tym od początku? - zapytała Car drżącym głosem, gdy usiedliśmy w miękkich fotelach. Po chwili kelnerka przyniosła nam zamówione duże kawy. Od razu sięgnąłem po kubek. Potrzebowałem mocnego kopa. W końcu nie odezwałem się ani słowem od długiego czasu, a nie tego Niall teraz potrzebował. Potrzebował słowa otuchy, pomocy.. Musiałem się wziąć w garść.
Chłopak mocno zacisnął powieki.
- To zaczęło się jakiś czas temu. Angie zachowywała się dziwnie.. - załamał mu się głos. - Nie wiedziałem, o co może chodzić. Jak się okazało, ona wtedy też nie wiedziała. Czuła się inaczej i.. tydzień temu. - wypuścił głośno powietrze. - Zrobiła test ciążowy. Powiedziała mi dopiero, gdy okazało się, że.. że będziemy mieć dziecko. - zrobił długą przerwę, walcząc z drżącymi wargami. - Nie wiedziałem co zrobić. Nie chciałem zostawiać jej w takiej sytuacji, ale..
Blondynka posłała mi smutne spojrzenie.
- Powiedziała rodzicom. Może tak trzeba było zrobić, przecież i tak dowiedzieliby się, a podobno zawsze lepiej jest mówić prawdę wcześniej.. - przełknął ślinę. - Ale wkurzyłem się. Oni mnie znienawidzili, zakazali spotykać się z Angie, można powiedzieć, że zamknęli ją w czterech ścianach. Chociaż… i tak pewnie nie odważyłbym się jej teraz spojrzeć w oczy. - szepnął.
- Czemu? - Caroline zmarszczyła brwi, zdawała się nie rozumieć.
- Nie planowałem czegoś takiego w moim wieku, Caroline! - odparł z histerią w głosie.
- Czegoś takiego, Niall? - odpowiedziała gniewnie. - Zdaje mi się, że zapomniałeś, że mówisz o dziecku.
- Nie wiem, czy chcę tego dziecka. - wymruczał zniesmaczony samym sobą.
- Co masz na myśli? Chyba nie chcesz, żeby Angie dokonała aborcji? - odezwałem się dosyć głośno. Oboje spojrzeli się na mnie zdziwieni, cóż wreszcie coś wtrąciłem. Niall otrząsnął się.
- Ja nawet nie wiem czy kocham Angie. Owszem, przywiązaliśmy się do siebie, ale jest jeszcze za wcześnie. Nigdy nie byłem w tak poważnym związku. Obawiam się, że nie jestem gotowy. - wyjęczał.
Zacisnąłem szczękę. Po chwili zdałem sobie sprawę, że mogłem znaleźć się w podobnej sytuacji. Ilość lasek, które zaliczyłem jest niezliczona. Każdemu może zdarzyć się wpadka. Miałem ogromne szczęście, że mnie coś takiego nie spotkało.
- Niall. - zaczęła cicho Caroline. Wzięła jego dłonie w swoje mniejsze i spojrzała mu prosto w oczy. - Nie możemy Ci pomóc akurat w tej sprawie. Sam musisz to poczuć. Jednak wiedz, że pomożemy Ci ze wszystkim innym. Jasne jest, że nie możesz zostawić Angie w tej sytuacji. Nawet gdybyś nie chciał już z nią być, musisz być dla niej oparciem. My także nim będziemy. Wiesz, że możesz poprosić nas o wszystko?
Blondyn pokiwał zdecydowanie głową i po raz pierwszy dzisiaj posłał jej wdzięczny uśmiech. Uśmiechnęliśmy się oboje w odpowiedzi i osobno zatopiliśmy we własnych myślach.
* Caroline's pov *
Zmęczona wydarzeniami dzisiejszego dnia, przywitałam się z panią Ellis w drzwiach jej domu. Jak zwykle gdzieś spóźniona, przywitała się jedynie szybkim całusem w policzek i pognała w stronę samochodu. Zanim odjechała, zdążyła jeszcze pomachać swojemu synkowi, który stał teraz uczepiony mojej nogi.
- Cześć, Eric. Jak tam było w przedszkolu, hm? - zapytałam, podnosząc go na rękach.
- Fajnie. - uśmiechnął się szeroko, ukazując swoje niepełne uzębienie. - Jestem głodny. - dodał, robiąc smutną minkę.
- Ale słyszałam, że już jadłeś obiad. - zmarszczyłam brwi. Po chwili jednak domyśliłam się, o co chodzi maluchowi. - Piekarnia? - pokiwał w odpowiedzi energicznie główką. Postawiłam go na ziemi, ubierając go. Sama uśmiechałam się od ucha do ucha. Zaczęłam lubić przechadzki tam, od kiedy zaczęłam się przyjaźnić z Harry'm. Gdy nie spędzałam z nim czasu, brakowało mi go, także taka nawet krótka wizyta poprawiała moje samopoczucie.
* Harry's pov *
Gdy usłyszałem dzwonek, od razu wybiegłem z zaplecza. Miałem nadzieję, że ujrzę Caroline, w końcu dzisiaj znów zajmowała się małym i może.. może mieliby ochotę zawitać? Źle się dzisiaj czułem. Nie mogłem przestać myśleć o Niall'u. Zachowywałem się jak baba, ale prawda była taka, że zwyczajnie bałem się. Co teraz zrobimy? Co ja bym zrobił w takiej sytuacji? To powinno przydarzyć się mnie, a nie jemu, w końcu to ja zaliczałem laski na każdej imprezie, nie martwiąc się o konsekwencje. Zdawałem sobie sprawę, że to nie moja wina, jednak nie mogłem poradzić nic na to, że dopadły mnie wyrzuty sumienia.
Dlatego potrzebowałem Car. Gdybym jej opowiedział o tym, co czuję, poradziłaby coś. Pocieszyła. Cokolwiek. Albo po prostu była. To by wystarczyło.
Niestety moim oczom ukazał się tylko przeciętny klient. Westchnąłem może trochę zbyt głośno, bo starszy pan podniósł na mnie wzrok i zmarszczył swoje krzaczaste brwi. Uśmiechnąłem się krzywo, chcąc choć odrobinę poprawić sytuację. Nie udało się, bo dziadek już chyba stwierdził, że jestem leniwym dupkiem, któremu nie chce się obsługiwać klientów i do końca jego pobytu w sklepie, nie zaszczycił mnie nawet spojrzeniem.
Gdy opuścił piekarnię, opadłem rozdrażniony na małe krzesło. Przetarłem dłońmi twarz. W tym samym momencie znowu rozbrzmiał dzwoneczek. Zmęczony podniosłem wolno wzrok.
I od razu uśmiechnąłem się szeroko.
- Harry! - wyszczerzyła się blondynka. Przyciągnąłem ją szybko do uścisku, co mogło ją trochę zaskoczyć. No tak, jej nogi uczepiony był Eric. Wytrzeszczył na nas oczy, zdziwiony. No tak. Gdy ostatnio nas widział, Caroline żywiła do mnie nienawiść, także mógł się w tym wszystkim pogubić. Zaśmiałem się na samą myśl o tym. Wydawało się jakby od tamtego czasu minęły wieki.
- Cześć Eric. - przykucnąłem, wystawiając dłoń. Po chwili malec przybił mi piątkę. Uśmiechnąłem się szerzej i podniosłem na nogi. - To co zwykle, proszę pana? - spytałem, żartując sobie. Roześmiał się uroczo i potrząsnął główką na 'tak'. Rutynowo sięgnąłem po bułki z najwyższej półki i już po chwili znalazłem się za ladą. Caroline zapłaciła, uśmiechając się ciepło. Gdy już miała się odwrócić, złapałem ją szybko za dłoń.
- Harry? - napotkała spojrzeniem moją nieciekawą minę. - Wszystko w porządku? - przeszła do mnie za ladę. Przełknąłem głośno ślinę. W myślach toczyłem walkę. Mam jej powiedzieć i wyjść na mięczaka? Czy dusić to w sobie i pozwolić, żeby mnie powoli niszczyło?
Ufam jej.
- Nie do końca. - powiedziałem cicho. - Chcę z Tobą porozmawiać.
Blondynka spuściła głowę, po czym przeniosła wzrok na chłopca, który niecierpliwie krzątał się koło wyjścia.
- O której kończysz?
Spojrzałem na zegarek wiszący na ścianie.
- Już tylko godzina.
- Muszę opiekować się Eric'iem do 22. - przygryzła wargę. - Może przyjdziesz? Mały zaśnie wcześniej, muszę tylko czekać na jego matkę, aż wróci. Możemy tam pogadać. Plus może pomożesz mi się zajmować Eric'iem? - uśmiechnęła się niewinnie. Pokiwałem zdecydowanie głową.
- Pewnie, dziękuję.
Caroline przytuliła się do mnie, dając mi na tą chwilę trochę otuchy. Pożegnała się całusem w policzek. Podała mi już tylko adres domu i wyszła, prowadząc przed sobą chłopca.
Nacisnąłem na dzwonek do drzwi. Po chwili czekania, witrynę otworzyła mi Caroline, trzymając małego jedną ręką i opierając go na biodrze. Ubrany był w śmieszny szlafroczek, który na kapturze miał królicze uszka. Miał mokre włoski, zapewne dziewczyna przed chwilą go myła.
- Harry? - odezwał się lekko zdziwiony, jednak widać było, że się ucieszył. Polubiliśmy się z chłopcem przez ten czas, gdy bywał w piekarni, mimo tego, że wtedy jego opiekunka nie była do mnie przyjaźnie nastawiona.
- No cześć, Eric. - wyszczerzyłem zęby w uśmiechu. Car postawiła małego na ziemi i pozwoliła mu biec z powrotem do telewizora, by dokończyć bajkę.
Wszedłem do środka i odwiesiłem kurtkę na wieszak. Zdjąłem po drodze buty, podążając za blondynką do kuchni.
- Na pewno mogę tu być? Nie sądzisz, że jego rodzice mogą mieć coś przeciwko? - podrapałem się po głowie.
- Mama. - poprawiła mnie Caroline, nastawiając wodę na herbatę - tradycyjnie nasz ulubiony napój - Taty nigdy nie znał. - kontrolnie spojrzała w kierunku salonu. Chłopczyk grzecznie siedział na dywanie przed ekranem. Potrząsnęła głową, wracając do tematu. - Nie, nie ma nic przeciwko. Kiedyś pytałam się jej, czy może odwiedzić mnie Louis.. - załamał jej się trochę głos, lecz znów postarała się opanować emocje - Zgodziła się bez wahania, choć go nie znała. Zaznaczyła tylko, że będzie płacić jedynie mi. - zachichotała lekko pod koniec, co mnie uspokoiło, bo bałem się, że znowu wpadnie w zły nastrój po tym, jak wspomniała o Loui'm.
Uśmiechnąłem się ciepło i wyjrzałem przez okno. Było już ciemno. Mieliśmy środek jesieni, trudno się temu dziwić.
- Harry? Harry, słuchasz mnie? - z przemyśleń wyrwał mnie głos dziewczyny. Zdezorientowany z powrotem stanąłem do niej przodem. - Pytałam się, czy wszystko jest okej.
Spuściłem wzrok na stopy i potarłem palcem żuchwę.
- Nie mogę przestać myśleć o Niall'u - wypaliłem. Oparłem ciężar ciała o parapet za mną.
Usłyszałem słaby odgłos kroków i po chwili stopy Caroline znalazły się przed moimi. Nadal nie podniosłem na nią wzroku. Miała na sobie różowe, jaskrawe skarpetki w neonowo-zielone paski. Uśmiechnąłem się smutno sam do siebie.
Poczułem jak drobne dłonie Car zaciskają się na materiale mojej koszulki tuż przy szyi. Odruchowo rozsunąłem ramiona. Dziewczyna wtuliła się w moją klatkę piersiową. Trzymała się mnie tak kurczowo, jakby bała się, że odejdę i zostawię ją w tym pogmatwanym świecie samą.
Przyciągnąłem ją jeszcze bliżej siebie, zaciągając się zapachem jej włosów.
Nie zrobiłbym tego. Zwyczajnie nie mógłbym.
Okeeej, no to.. jak się podoba? :)
Zdaję sobie sprawę, jak długo mnie nie było. Nie będę się tutaj żalić i tłumaczyć 'czemu', wiem, że mało to kogokolwiek obchodzi, więc tylko dodam, że za to przepraszam. Postaram się poprawić.
Od dłuższego czasu miałam napisane już pół rozdziału, ale nie chciałam go dodawać, bo byłby wtedy naprawdę krótki i bałam się, że nie sprostam waszym oczekiwaniom. Dzisiaj dopisałam resztę i wreszcie rozdział wydaje się być tej odpowiedniej długości.
Dajcie również znać, czy może wolelibyście, abym dodawała rozdziały, nawet gdy będą krótsze… Czasami nie będę wyrabiała się co tydzień i musielibyście wtedy czekać dłużej na całość. Chcecie abym to zmieniła, czy może zostać tak jak jest?
Miłego weekendu wszystkim życzę!
Kocham was i tęskniłam x
Jej nareszcie nowy rozdzial cudowny *.* opłacało sie tyle czekac ;*
OdpowiedzUsuńbardzo cieszy mnie to słyszeć! a właściwie czytać :) x
UsuńO m ggg. Nareszcie *.* tak bardzo cudownyyyyyy !!!!! :))))))
OdpowiedzUsuńDluho cie nie bylo, no ale to nic. Kazdy ma jakies swoje ' problemy ' albo sprawy. Rozumiemy, przynajmnoej ja rozumiem :pp <3
Czekam na nx ! :*
A co do rozdzialow to mi jest to obojetne. Mozesz dlugie dodawac a mozesz i krotkie. Bez roznicy :D
@luvmyniallers
dziękuję! ღ za miłe słowa, wyrozumiałość i za to, że wyraziłaś swoje zdanie (: raczej lepiej by mi było dodawać dłuższe. mam wrażenie, że byłyby bardziej interesujące i mniej by się to ciągnęło mimo wszystko. no ale decyzja należy do was :) pod koniec podliczę głosy x
UsuńRozdział taki gisyadfcygglhudcgybg *.*
OdpowiedzUsuńNaprawdę warto było czekać :D Nie ważne jest to, że cię nie było, bo wiadomo, że problemu na głowie ma każdy. Ważne jest jednak to, że nie zostawiłaś/olałaś tego bloga, bo tego bym nie zniosła <3333
Jak zawsze twoja wielka fanka xx
http://dontforgetwhereyoubelong10.blogspot.com/
dziękuję! za to samo co powyżej ღ miło wiedzieć, ze mimo wszystko zostałabyś co najmniej Ty:)
Usuńx
zawsze <3
Usuń